Pewnie każdy student wie jak wyglądają zaliczenia i zajęcia w czasie sesji. Najczęściej jesteśmy przemęczeni z powodu intensywnej nauki po nocach. Tak było również w moim przypadku, kiedy po całonocnej nauce do egzaminu trafiłam na zajęcia, które okazały się pomyłką. A wszystko przez motoreduktory.
Mechanizmy napędowe zamiast biologii molekularnej
Pewnego dnia wybrałam się na zajęcia uzupełniające z biologi molekularnej. Dodam, że byłam po całonocnej nauce do egzaminu, który miałam mieć tego samego dnia popołudniu. Wchodzę do klasy, a na tablicy temat motoreduktory. Niby fajnie, jestem na pierwszym roku a biologia molekularna to zajęcia uzupełniające na moim kierunku studiów. Co to są motoreduktory oczywiście nie wiedziałam. Jednak zajęłam miejsce w auli. Rozejrzałam się, nie widziałam nikogo z mojej grupy, ale wykład miał być łączony z innymi grupami mojego kierunku, więc nie widziałam w tym nic dziwnego. O wyznaczonej porze do auli wchodzi wykładowca, oczywiście z uśmiechem na ustach zaczyna opowiadać o głównym temacie jakim są motoreduktory. Pełna werwy zaczęłam zapisywać przekazywane informacje. Im Bardziej zagłębiałam się w motoreduktory, tym bardziej byłam skołowana, ponieważ okazuje się, że motoreduktory mają bardzo mało wspólnego z biologią molekularną. Wszystko się wyjaśniło po mniej więcej pół godziny wykładu, którego głównym tematem były motoreduktory. Właśnie wtedy dotarła do mnie lista obecności, a na niej ku mojemu zdziwieniu informacja, że jest przeznaczona dla kierunku inżynierii mechanicznej oczywiście temat również był podkreślony podwójną kreską, a co w nim było? Motoreduktory. Okazało się, że moje zajęcia zaczynały się dwie godziny później.
Od tej pory nawet po najcięższej nocy. pierwsze co robię przed wyjściem na zajęcia to sprawdzam aktualny plan. Pomimo tego, że motoreduktory są bardzo pasjonującym tematem to niestety nie chciałabym iść w tym kierunku. Oczywiście wykładu na którym były omawiane motoreduktory wysłuchałam całego, ponieważ głupio mi było z niego wyjść.